Polskie morze jest wyjątkowe z kilku powodów. Po, pierwsze jego zimne wody mogą przyciągać jedynie zadowolone morsy – i nie chodzi o ludzi, zażywających chłodne kąpiele. Po drugie, ceny w nadmorskich kurortach osiągają szczyty absurdu, na które chętnie wspinają się turyści z całej Polski, kupując hawajskie kwiaty i gofry z całym pakietem dodatków. Dodatkiem do gofra może być szok, spowodowany otrzymaniem rachunku po złożeniu zamówienia. Po trzecie, możliwość spotkania znajomych, których niewątpliwie widzimy przez cały rok we własnym mieście. Wydawać by się mogło, że całe wsie i miasteczka zamierają na tydzień, bądź dwa a ich mieszkańcy migrują na ten czas nad polskie morze. Ostatni powód, świadczący o wyjątkowości polskiego morza to pogoda, której nie uda przewidzieć się nawet bacy z Zakopanego. Za to kopanie grajdołków i kupowanie parawanów wpisało się w już w polską tradycje walki z uciążliwym wiatrem.
Mimo tych kilku powodów polskie morze ma swoich wiernych fanów. Widok morza, wyłaniającego się powoli znad wydm i jego zapach to naprawdę idealny połączenie. Wczesnym rankiem, kiedy turyści czekają na śniadanie można w rozkosznej ciszy przemierzać plażę od miasteczka do miasteczka, wdychając zapach żywicy i czegoś bliżej niezidentyfikowanego, może poczucia, że w tym momencie plaża należy wyłącznie do nas? Szum fal, paradoksalnie uspokaja i wycisza a uciekanie przed nimi aby nie zalały butów to już morska, polska tradycja. Zachody i wschody słońca to chwile, na które warto czekać z niecierpliwością. Złota kula wpadająca lub wychylająca się powoli z morza wprawia w zachwyt i nie daje się długo prosić o zatrzymanie jej w kadrze. Taki widok wzrusza, porusza wyobraźnię fotografa i sprawia wrażenie, stworzonego do robienia zdjęć. Jakby zachód słońca był zaproszeniem do preludium barw, kolorów i gry świateł. Odbijające się w tęczówkach oczu turystów blaski tworzą mozaikę tego co piękne z tym co romantyczne i warte czekania.
Polskie morze jest pełne uroku. Wyjątkiem jest jednak czas urlopów, kiedy idąc przez plażę w poszukiwaniu miejsca do opalania nie wiemy czy noga, na którą właśnie nadepnęliśmy należy do nas czy do setek innych wielbicieli Bałtyku.
Tekst: Katarzyna Gajdzińska